Sprzedaż detaliczna wzrosła o 0,5 proc. w ujęciu rocznym. - Już w poprzednim miesiącu sugerowaliśmy, że z uwagą analizować będziemy nadchodzące dane szukając w nich symptomów odwrócenia trendów, szczególnie na dobrach trwałych. Można zaryzykować stwierdzenie, że dane są całkiem niezłe a sprzedaż detaliczna osiągnęła już dno lub jest tego bliska – ocenia Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE Banku. - Widać to w liczonych przez nas tradycyjnie agregatach sprzedaży bazowej oraz w rozbiciu danych - dodae.Potwierdziły się przypuszczenia analityków BRE, że sprzedaż żywności odżyje po nietypowym spadku w kwietniu (+4,8 proc. r/r wobec -3,6 proc.). Dodatkowo, wzrost utrzymała produkcja samochodów (6,0 proc. wobec 5,7 proc. w poprzednim miesiącu). Pozostałe kategorie dóbr trwałych (odzież, RTV i AGD) utrzymały dynamiki zbliżone do poprzedniego miesiąca (odpowiednio około 10 proc. oraz około 8 proc.). - Widzimy początek delikatnego trendu wzrostowego na tych kategoriach. Trudno się temu dziwić, biorąc pod uwagę niskie stopy procentowe, przesuwanie oszczędności z depozytów terminowych na bieżące oraz poprawę dynamiki realnego dochodu rozporządzalnego – mówi Marcin Mazurek, starszy analityk BRE Banku. Konsumentom sprzyjają efekty związane z szacunkiem dochodu bieżącego (realny rozporządzalny), trwałego (szukanie dna przez rynek pracy), a także efekty międzyokresowej substytucji konsumpcji w czasie (efekt niskich stóp procentowych, niwelujący działający niejako egzogenicznie cykliczny wzrost oszczędności buforowych). Konsumpcja osiągnęła dno, a druga połowa roku powinna być zdecydowanie lepsza (patrz rysunek).Dane były neutralne dla rynku. - Uważamy, że mizerny wzrost sprzedaży - znów mamy do czynienia z „efektem headline”, tak jak w podkreślanym przez nas przypadku produkcji przemysłowej - będzie sprzyjał decyzji o obniżce stóp procentowych na czerwcowym posiedzeniu – podsumowuje Ernest Pytlarczyk.