Deficyt na rachunku obrotów bieżących – tak jak negatywnie zaskakiwał w poprzednich miesiącach – przyniósł równie nieoczekiwaną pozytywną niespodziankę w marcu. Rachunek bieżący zamknął się w marcu deficytem w wysokości 228 mln euro, wobec 1516 mln euro w poprzednim miesiącu (łączna skala rewizji wyniosła +596 mln euro, a więc również pozytywnie).
Jest to w pierwszej kolejności saldo transferów bieżących, które zostało napompowane przez wysoki transfer z UE (wzrost w porównaniu do poprzedniego miesiąca o 837 mln euro), a więc bez tego jednorazowego (i egzogenicznego transferu) saldo na rachunku bieżącym bliższe byłoby 1mld zł na minusie. Nie zaskoczyło również saldo dochodów (nieznaczne pogorszenie w stosunku do poprzedniego miesiąca o 69 mln euro). Poprawiło się saldo usług (z 285 mln euro do 396 mln euro), jednak nie jest to element, który zadecydował o zaskakującym wyniku na całym rachunku bieżącym. - W tej kwestii palmę pierwszeństwa należy oddać rachunkowi handlowemu, który po dwóch miesiącach wysokich deficytów, w marcu spadł o połowę, ze średniej około -830 mln euro do -399 mln euro w marcu – tłumaczyErnest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE Banku. Jest to zasługa przede wszystkim niższego importu (spadek rocznej dynamiki z około 7 proc. do 3 proc.) oraz stabilizacji eksportu (roczna dynamika wciąż w okolicach 6 proc.). - Od dłuższego czasu powtarzaliśmy, że dostosowanie po stronie importu będzie gwałtowne. Nie pomyliliśmy się, tyle że pojawiło się nieco wcześniej. Niemniej jest to jeszcze dość niewielka korekta w stosunku do tego, co możliwe jest do osiągnięcia historycznie – dodaje Pytlarczyk. Choć nie spodziewamy się powtórzenia sytuacji z 2009 roku, różnice we wzroście eksportu i importu sięgające nawet 4-5 punktów procentowych powinny wpisywać się w naturalne mechanizmy bilansujące Polską gospodarkę. - W najbliższych miesiącach spodziewamy się zawężenia deficytu na rachunku bieżącym, niemniej za punkt odniesienia należy przyjąć raczej deficyt bez transferów UE w wysokości około 1,1mld euro – mówiMarcin Mazurek, analityk BRE Banku.
- Ważny aspekt ostatnich danych, na który szczególnie chcielibyśmy zwrócić uwagę, to znaczna poprawa salda handlu zagranicznego w kategorii towary i usługi w pierwszym kwartale. Dzięki temu nasza prognoza PKB w okolicach 3,4-3,6 proc. nie jest już obarczona ryzykiem obniżenia, płynącym z niskiej wpływu na ten wskaźnik eksportu netto. Tu możliwy jest teraz nawet niewielki plus – prognozuje Ernest Pytlarczyk.
- Strona finansująca deficyt nie wygląda jednak aż tak różowo, jak możnaby się spodziewać – wyjaśnia Marcin Mazurek. Choć zdecydowanie poprawił się napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych (należy raczej porównywać marzec z końcem poprzedniego roku z uwagi na jednorazowy, ujemny odczyt w lutym powodowany raczej czynnikami statystycznymi niż ruchem realnego kapitału), środki na sfinansowanie nawet skromnego deficytu bieżącego pojawiły się dzięki sprzedaży aktywów przez rezydentów (inwestycje portfelowe i pozostałe aktywa, głównie banki) oraz przy relatywnie niewielkim napływie inwestycji portfelowych (w dalszym ciągu odpływ środków z banków). W takich warunkach finansowanie zagranicy jawi się jeszcze w dalszym ciągu jako kruche (wejście w okres osłabienia złotego prawdopodobnie pokaże kontrakcję inwestycji portfelowych, głównie po stronie monetarnych instytucji finansowych). – Reasumując, stawiając się w sytuacji RPP, która sporo myśli o bilansowaniu gospodarki, zawężenie deficytu to dobra informacja, natomiast jego finansowanie, a przede wszystkim jego stabilność, może w dalszym ciągu niepokoić Radę – mówi Ernest Pytlarczyk.
- Ważny aspekt ostatnich danych, na który szczególnie chcielibyśmy zwrócić uwagę, to znaczna poprawa salda handlu zagranicznego w kategorii towary i usługi w pierwszym kwartale. Dzięki temu nasza prognoza PKB w okolicach 3,4-3,6 proc. nie jest już obarczona ryzykiem obniżenia, płynącym z niskiej wpływu na ten wskaźnik eksportu netto. Tu możliwy jest teraz nawet niewielki plus – prognozuje Ernest Pytlarczyk.
- Strona finansująca deficyt nie wygląda jednak aż tak różowo, jak możnaby się spodziewać – wyjaśnia Marcin Mazurek. Choć zdecydowanie poprawił się napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych (należy raczej porównywać marzec z końcem poprzedniego roku z uwagi na jednorazowy, ujemny odczyt w lutym powodowany raczej czynnikami statystycznymi niż ruchem realnego kapitału), środki na sfinansowanie nawet skromnego deficytu bieżącego pojawiły się dzięki sprzedaży aktywów przez rezydentów (inwestycje portfelowe i pozostałe aktywa, głównie banki) oraz przy relatywnie niewielkim napływie inwestycji portfelowych (w dalszym ciągu odpływ środków z banków). W takich warunkach finansowanie zagranicy jawi się jeszcze w dalszym ciągu jako kruche (wejście w okres osłabienia złotego prawdopodobnie pokaże kontrakcję inwestycji portfelowych, głównie po stronie monetarnych instytucji finansowych). – Reasumując, stawiając się w sytuacji RPP, która sporo myśli o bilansowaniu gospodarki, zawężenie deficytu to dobra informacja, natomiast jego finansowanie, a przede wszystkim jego stabilność, może w dalszym ciągu niepokoić Radę – mówi Ernest Pytlarczyk.