Sprzedaż detaliczna wzrosła w październiku o 3,3 proc. r/r (wobec 3,1 proc. we wrześniu) oraz 4,3 proc. m/m. - Tylko taki wzrost w obliczu efektów bazowych z 2011 roku oraz pozytywnego efektu dodatkowych dwóch dni roboczych, który ewidentnie zaważył na lepszych odczytach produkcji przemysłowej i płac za październik, wskazuje, że trend spadkowy na sprzedaży detalicznej jest kontynuowany – ocenia Marcin Mazurek, analityk BRE Banku.
Osłabienie sprzedaży widoczne jest w większości kategorii – żywność, odzież i obuwie, farmaceutyki, meble, kategorie pozostałe. - Jedynym zaskoczeniem okazał się znaczny, bo aż 10,4 proc. w skali miesiąca wzrost sprzedaży samochodów, który jednak wiążemy ze wspomnianym efektem dni roboczych, a nie z odbiciem w tej kategorii – mówi Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE Banku. - Fundamentalnie w Polsce i Europie nic nie wskazuje, aby trend sprzedaży samochodów miał się w najbliższym czasie odwrócić. Sprzedaż bazowa po wyłączeniu samochodów kontynuuje trend spadkowy – dodaje ekonomista.
W ujęciu realnym w październiku sprzedaż wzrosła jedynie o 0,5 proc. r/r – Jest to jednak wartość niewielka biorąc pod uwagę efekt dni roboczych i spodziewamy się, że w kolejnych miesiącach dalej będzie się obniżać – mówi Marcin Mazurek. Dane o koniunkturze konsumenckiej GUS (przede wszystkim najbardziej istotny z punktu widzenia rozwoju konsumpcji wskaźnik zmian sytuacji finansowej gospodarstw domowych) wskazują pewne wzrosty, jednak wszystko dzieje się w obrębie trendu spadkowego - taka miesięczna zmienność jest zdaniem ekspertów BRE naturalna. – W warunkach bliskiej zera stopy oszczędności główną determinantą konsumpcji staje się bieżący dochód, dla którego perspektywy pozostają pesymistyczne. W tej sytuacji dalszy spadek sprzedaży detalicznej i konsumpcji prywatnej jest niemal pewny – tłumaczy Ernest Pytlarczyk. – Jeśli nałożymy to na słabość inwestycji oraz niższe dynamiki eksportu wizja spadku PKB w ujęciu rocznym wcale nie jest abstrakcyjna. Oczekujemy, że dynamika PKB może okazać się ujemna juz w I lub II kw. 2013 roku – dodaje ekonomista. Dane wspierają także oczekiwania na obniżki stóp procentowych (25 pb. w grudniu można już traktować jako „pewnik”). – Naszym zdaniem RPP będzie musiała dalej weryfikować swoją dość optymistyczną diagnozę koniunktury w polskiej gospodarce – podsumowuje Marcin Mazurek.
Osłabienie sprzedaży widoczne jest w większości kategorii – żywność, odzież i obuwie, farmaceutyki, meble, kategorie pozostałe. - Jedynym zaskoczeniem okazał się znaczny, bo aż 10,4 proc. w skali miesiąca wzrost sprzedaży samochodów, który jednak wiążemy ze wspomnianym efektem dni roboczych, a nie z odbiciem w tej kategorii – mówi Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE Banku. - Fundamentalnie w Polsce i Europie nic nie wskazuje, aby trend sprzedaży samochodów miał się w najbliższym czasie odwrócić. Sprzedaż bazowa po wyłączeniu samochodów kontynuuje trend spadkowy – dodaje ekonomista.
W ujęciu realnym w październiku sprzedaż wzrosła jedynie o 0,5 proc. r/r – Jest to jednak wartość niewielka biorąc pod uwagę efekt dni roboczych i spodziewamy się, że w kolejnych miesiącach dalej będzie się obniżać – mówi Marcin Mazurek. Dane o koniunkturze konsumenckiej GUS (przede wszystkim najbardziej istotny z punktu widzenia rozwoju konsumpcji wskaźnik zmian sytuacji finansowej gospodarstw domowych) wskazują pewne wzrosty, jednak wszystko dzieje się w obrębie trendu spadkowego - taka miesięczna zmienność jest zdaniem ekspertów BRE naturalna. – W warunkach bliskiej zera stopy oszczędności główną determinantą konsumpcji staje się bieżący dochód, dla którego perspektywy pozostają pesymistyczne. W tej sytuacji dalszy spadek sprzedaży detalicznej i konsumpcji prywatnej jest niemal pewny – tłumaczy Ernest Pytlarczyk. – Jeśli nałożymy to na słabość inwestycji oraz niższe dynamiki eksportu wizja spadku PKB w ujęciu rocznym wcale nie jest abstrakcyjna. Oczekujemy, że dynamika PKB może okazać się ujemna juz w I lub II kw. 2013 roku – dodaje ekonomista. Dane wspierają także oczekiwania na obniżki stóp procentowych (25 pb. w grudniu można już traktować jako „pewnik”). – Naszym zdaniem RPP będzie musiała dalej weryfikować swoją dość optymistyczną diagnozę koniunktury w polskiej gospodarce – podsumowuje Marcin Mazurek.