Sprzedaż detaliczna wzrosła w listopadzie 2,4 proc. w skali roku (wobec 3,3 proc. w październiku). W danych ciągle dodatni pozostaje efekt dni roboczych – w listopadzie +1 r/r, a zatem trend spadkowy tego agregatu jest kontynuowany. Warto też wspomnieć, że w grudniu efekt dni roboczych będzie miał znacznie większy wpływ na dynamikę sprzedaży (-2 m/m i r/r), co może odjąć od rocznej stopy wzrostu nawet 2-3 punkty procentowe. – Zwracamy jednak uwagę, że i tak dane o sprzedaży są zawyżone przez ekspansję sieci sklepów wielko powierzchniowych, kosztem małych osiedlowych, oraz, że spowolnienie konsumpcji jeszcze silniej realizuje się w usługach – wyjaśnia Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE Banku.
W ujęciu realnym sprzedaż wzrosła o 0,7 proc. r/r wobec 0,5 proc. zanotowanych w październiku. Także w ujęciu bazowym realna sprzedaż obniżyła się o 0,6pp. do 3 proc. (po wyłączeniu żywności i paliw).
- Dane o sprzedaży detalicznej potwierdzają trend spadkowy i choć nie wskazują na istotne pogorszenie tendencji zakupowych konsumentów, to jednoznacznie wykluczają zmianę trendu. Taki obraz jest także spójny z opublikowanymi równolegle nieznacznie lepszymi wskaźnikami koniunktury konsumenckiej GUS. Pomimo nieznacznego wzrostu wskaźniki te - przede wszystkim oceniający sytuację finansową gospodarstw domowych będący dobrym wyznacznikiem zmian konsumpcji - znajdują się na historycznie niskich poziomach, a kluczowe średnie kwartalne ciągle wskazują na trend spadkowy – wyjaśnia główny ekonomista BRE Banku. Warto też wspomnieć, że w grudniu efekt dni roboczych będzie miał znacznie większy wpływ na dynamikę sprzedaży (-2 m/m i r/r), co może odjąć od rocznej stopy wzrostu nawet 2-3pp. - Uważamy, że dane o jedynie powolnym osuwaniu się sprzedaży są spójne z tendencjami na rynku pracy. Dopiero znaczne pogorszenie danych o zatrudnieniu, którego spodziewamy się w kolejnych miesiącach (listopadowy spadek stanowił jedynie preludium) spowoduje znacznie silniejsze osunięcie się tego wskaźnika. W grudniu efekt dni roboczych może przełożyć się na jego spadek poniżej zera i wesprzeć lutową decyzję RPP o nie przerywaniu cyklu obniżek stóp procentowych – dodaje Ernest Pytlarczyk.
Dane pomimo przedświątecznego marazmu spowodowały spadek rynkowych stóp procentowych. Co do wpływu na politykę pieniężną - uważamy, że poluzowanie będzie kontynuowane w kolejnych miesiącach (nie wierzymy, aby nadchodzące dane makro usprawiedliwiły chociaż jeden miesiąc przerwy w cyklu). - Już niebawem poza niskim wzrostem i mocnym złotym RPP będzie musiała się „tłumaczyć” ze spadku inflacji poniżej celu, co oczywiście przełoży się na oczekiwania rynku co do dalszych obniżek. W całym cyklu naszym zdaniem stopa bazowa obniżyć się może w okolicę 3 proc. – podsumowuje Ernest Pytlarczyk.