Produkcja przemysłowa w listopadzie wzrosła o 8,7 proc. w ujęciu rocznym po 7,8 proc. wzroście zanotowanym w październiku. Po wyeliminowaniu efektów sezonowych wzrost wyniósł 9,2 proc. wobec 7,0 proc. w październiku.
Wzrost produkcji zanotowano w 26 z 34 sekcji przetwórstwa przemysłowego (miesiąc temu było to 25, a dwa miesiące temu 24 sekcje). – Oznacza to że wzrost dotyczy znacznej części gospodarki. Produkcja przemysłowa rośnie, bo ciągną ją głównie sekcje eksportowe, takie jak wyroby metali czy pojazdy samochodowe Duża w tym zasługa słabego złotego i rosnącej konkurencyjności polskiego eksportu widocznej choćby w rosnącej o 20,8 proc. produkcji meblarskiej. – mówi Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE Banku. Jego zdaniem rosnąca konkurencyjność gospodarki z jednej strony częściowo niweluje słabnący popyt zewnętrzny, z drugiej ciągle napotyka na silny cykliczny popyt wewnętrzny, który w ostatnim okresie w coraz większym stopniu przesunął się z projektów infrastrukturalnych w stronę projektów inwestycyjnych firm.Produkcja budowlano-montażowa wzrosła w listopadzie o 13 proc. w ujęciu rocznym (16,5 proc. wzrost po wyeliminowaniu czynników o charakterze sezonowym). - Powrót dynamiki produkcji budowlano-montażowej do ,,normalnych’’ wzrostów w zasadzie potwierdza, że poprzednie niespodzianki miały z jednej strony charakter wakacyjny z drugiej wynikały z efektów bazowych w budownictwie mieszkaniowym – komentuje Marcin Mazurek, analityk BRE.Ceny produkcji sprzedanej przemysłu wzrosły w listopadzie o 8,9 proc. w ujęciu rocznym (prognoza BRE - 8,7 proc., konsensus rynkowy - 8,5 proc.). Zdaniem Ernesta Pytlarczyka kompozycja wzrostu cen nie jest niespodzianką. - Ceny w przetwórstwie przemysłowym wzrosły o 0,7 proc., a w pozostałych „dużych” sekcjach pozostały stabilne. Wzrost cen nie wynika z czynników jednorazowych i wzrostów w pojedynczych sekcjach, jest raczej szeroko ugruntowany. – uważa Pytlarczyk. Analitycy BRE prognozują, że szok cenowy w przetwórstwie przemysłowym powoli wygasa i kolejny miesiąc powinien przynieść stabilizację cen. - Nie jest wykluczone, że z uwagi na efekt bazowy z ubiegłego roku dynamika cen producentów ulegnie obniżeniu. Patrząc jednak z perspektywy inflacji ceny producentów rosną znacznie szybciej od cen konsumpcyjnych co wskazuje wskazując, że wciąż przebywamy we wzrostowym trendzie inflacyjnym. – dodaje Marcin Mazurek.Dzisiejsze dane nie miały większego wpływu na rynek, głównie z powodu okresu przedświątecznego. Powinny jednak wpłynąć na utrzymanie dotychczasowej retoryki NBP. – Rada Polityki Pieniężnej potrzebuje bardziej wyraźnych sygnałów spowolnienia, aby złagodzić swoją retorykę. Sytuacja może zmienić się za kilka miesięcy, kiedy obniży się inflacja oraz wyhamuje popyt konsumpcyjny – podsumowuje główny ekonomista BRE.