W kwietniu sprzedaż detaliczna wzrosła, w ujęciu nominalnym, o 1,0% r/r wobec 0,8% spadku r/r zanotowanego w poprzednim miesiącu. Dane o sprzedaży są tylko pozornie lepsze. Wynik został ewidentnie zawyżony przez efekt świąt wielkanocnych, który nota bene ograniczony jest do pojedynczej, choć stanowiącej około 25% koszyka, kategorii – żywności. W kwietniu sprzedaż w tej kategorii wzrosła o 8,2% r/r wobec 3,5% spadku zanotowanego w marcu.
W kwietniu obniżyły się natomiast wyraźnie dynamiki sprzedaży w kategoriach dóbr trwałych (do -2r/r 1,5% w przypadku sprzedaży samochodów, czy do -11,9% r/r w przypadku mebli, AGD i RTV). Kategorie te w dużym stopniu odzwierciedlają pogorszenie optymizmu konsumenta. Uważamy, że trend wynikający również z gorszych perspektyw co do przyszłego dochodu gosp. domowych utrzyma się przez kolejne kwartały, czego wynikiem będzie spadek dynamiki spożycia indywidualnego do poziomu 0,5-1,5%% r/r w 2009 (już w piątek przy okazji publikacji danych o PKB za I kw. możemy mieć do czynienia z pierwszym negatywnym zaskoczeniem ze strony konsumpcji). Pogorszenie popytu konsumpcyjnego uderzy ze szczególną siłą w dochody budżetowe, których ubytek względem planu szacujemy na prawie 40 mld zł.
Tradycyjnie przeliczyliśmy delator sprzedaży detalicznej oraz wskaźnik cen sprzedaży po wyłączaniu cen żywności i paliw. Od początku roku następuje wzrost obu wskaźników, co prawdopodobnie wynika z osłabienia złotego. Należy jednak zwrócić jednak uwagę na niskie wartości wskaźników (1,7 i 0,0% odpowiednio) mocno odstające od wartości inflacji (4,0% r/r), czy inflacji bazowej po wyłączeniu cen żywności i paliw (2,65 r/r). Powyższe wyniki potwierdzają więc naturę ostatniego wzrostu inflacji, za którym prócz efektów kursowych stoją podwyżki administracyjne (z oczywistych przyczyn mające ograniczony wpływ na ceny w tzw. popytowej części koszyka konsumenta).
Rynki nie zareagowały na dzisiejsze dane o sprzedaży detalicznej. Dzisiejsze dane (spadek sprzedaży dóbr trwałych) składają się na kolejną przesłonkę, która powinna uświadomić RPP skalę osłabienia popytu wewnętrznego i w konsekwencji spadek presji inflacyjnej. Uważamy, ze rynek nie docenia możliwości obniżki stóp przez RPP już w tym miesiącu (szacujemy, że prawdopodobieństwo takiego zdarzenia to około 30%). Kolejnym argumentem za obniżką jest „korekta” oczekiwań rynku (rynek wycenia wyższe stopy w perspektywie kilku miesięcy nie zważając na komunikowana przez PRP kontynuację poluzowania monetarnego) i próba obniżenia stawek rynkowych WIBOR, które w sposób kuriozalny wzrosły po ostatniej decyzji RPP o braku obniżki stóp.
Ernest Pytlarczyk, ekonomista BRE Banku
Tradycyjnie przeliczyliśmy delator sprzedaży detalicznej oraz wskaźnik cen sprzedaży po wyłączaniu cen żywności i paliw. Od początku roku następuje wzrost obu wskaźników, co prawdopodobnie wynika z osłabienia złotego. Należy jednak zwrócić jednak uwagę na niskie wartości wskaźników (1,7 i 0,0% odpowiednio) mocno odstające od wartości inflacji (4,0% r/r), czy inflacji bazowej po wyłączeniu cen żywności i paliw (2,65 r/r). Powyższe wyniki potwierdzają więc naturę ostatniego wzrostu inflacji, za którym prócz efektów kursowych stoją podwyżki administracyjne (z oczywistych przyczyn mające ograniczony wpływ na ceny w tzw. popytowej części koszyka konsumenta).
Rynki nie zareagowały na dzisiejsze dane o sprzedaży detalicznej. Dzisiejsze dane (spadek sprzedaży dóbr trwałych) składają się na kolejną przesłonkę, która powinna uświadomić RPP skalę osłabienia popytu wewnętrznego i w konsekwencji spadek presji inflacyjnej. Uważamy, ze rynek nie docenia możliwości obniżki stóp przez RPP już w tym miesiącu (szacujemy, że prawdopodobieństwo takiego zdarzenia to około 30%). Kolejnym argumentem za obniżką jest „korekta” oczekiwań rynku (rynek wycenia wyższe stopy w perspektywie kilku miesięcy nie zważając na komunikowana przez PRP kontynuację poluzowania monetarnego) i próba obniżenia stawek rynkowych WIBOR, które w sposób kuriozalny wzrosły po ostatniej decyzji RPP o braku obniżki stóp.
Ernest Pytlarczyk, ekonomista BRE Banku