Płace w spadkowym trendzie, silniejszy spadek zatrudnienia sugeruje, że gospodarcze efekty rozluźnienia na rynku pracy dopiero przed nami.
Płace w sektorze przedsiębiorstw wzrosły w listopadzie o 2,7 proc. r/r (po wzroście o 2,8 proc. w poprzednim miesiącu). - Nie odnotowaliśmy wcześniej żadnych istotnych zaburzeń w kwestii wypłat premii, stąd też odnotowana dynamika wynagrodzeń w dużej mierze odzwierciedla różnicę dni roboczych, tym razem +1 w ujęciu rocznym zamiast +2 w poprzednim miesiącu – mówi Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE Banku. - Z tej strony nie widzimy symptomów poprawy na rynku pracy. W kolejnych miesiącach dynamika wynagrodzeń powinna się nadal stopniowo obniżać - dodaje. Symptomów poprawy nie widać także w przypadku danych o zatrudnieniu (w publikacjach z poprzedniego miesiąca apelowaliśmy o cierpliwość w zakresie rynku pracy – rynek ten reaguje z opóźnieniem na sytuację gospodarczą, które wynosi mniej więcej pół roku). Zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw obniżyło się o 0,3 proc. w ujęciu rocznym (poprzednio 0 proc., konsensus rynkowy -0,2 proc.), ustanawiając nowy rekord (w tym cyklu) dot. spadku zatrudnienia w ujęciu miesięcznym na 13tys. - Naszym zdaniem obraz płynący z danych z rynku pracy zaburzają elastyczne formy zatrudnienia. Istotnie – jeśli popatrzymy na liczbę przepracowanych godzin, spadła ona w sposób znaczny. Takie formy redukcji kosztów mają swoje granice i spodziewamy się, że wkrótce typowym elementem krajobrazu będą zwolnienia pracowników. Podtrzymujemy nasz pogląd z poprzedniego miesiąca, że apogeum rozluźnienia na rynku pracy przypadnie na początek 2013 roku, kiedy gospodarka polska pozbawiona zostanie statystycznych motorów wzrostu – tłumaczy Marcin Mazurek, starszy analityk BRE Banku. - Uważamy, że efekt drugiego rzędu płynący z rynku pracy wygeneruje drugą falę osłabienia popytu wewnętrznego. Historycznie rzecz biorąc spadki zatrudnienia idą w parze z ograniczeniem wykorzystania także innych czynników produkcji, w tym kapitału, a więc tym samym zniechęcają do inwestycji. Efektem będzie płytka recesja na początku 2013 roku - dodaje. Rynek nie zareagował na dane z rynku pracy. Dane potwierdzają potrzebę luzowania polityki pieniężnej i mogą w coraz większym stopniu wpływać na (subiektywne) postrzeganie prawdopodobieństwa recesji pośród poszczególnych członków RPP. Pamiętajmy, że jeszcze niedawno prezes Belka twierdził, że recesja Polsce nie grozi, gdyż brakuje właśnie efektów drugiego rzędu płynących z rynku pracy. Ostatnie dane pokazują, że taki pogląd nie musi być uprawniony. Zwiększa to prawdopodobieństwo większej skali obniżki w styczniu (choć decyzja odnośnie skali jest w obecnym momencie mocno dyskrecjonalna i zależy od bieżących nastrojów w RPP), a także stawia poważny znak zapytania nad sensem przerwy w luzowaniu polityki pieniężnej w lutym (naszym zdaniem taki scenariusz się nie zrealizuje, bo pogorszenie aktywności gospodarczej w Polsce dopiero nabiera tempa).